piątek, 20 lipca 2012

007. Po urlopie pelna wiary w dobra przyszlosc

Tydzien temu wrocilam z cudownego wypoczynku. Przed wyjazdem nawet sie nie spodziewalam, ze bedzie to jednen z moich najpiekniejszych urlopow.

Przekonalam sie, ze nie mozna myslec o jakims kraju przez pryzmat falszywych faktow, opierajac sie na tym co widzialo sie w telewizji, albo od kogos uslyszalo. Turcja kojarzyla mi sie raczej z lenistwem na plazy.

Kraj ten pokazala mi swoja piekna strone. Bylo czysto, drogi byly szerokie i zapraszaly w nieznane i te widoki... Sam urlop mial charakter trekingowo-gorski z koncowka w Istambule. Punktem kulminacyjnym bylo wejscie na biblijna gore Ararat. Wedrujac zrobilam sporo zdjec, by przynajmniej w ten sposob zatrzymac ulotne chwile.

Ararat.
(c) Kataleja

Wedrujac wiele dowiedzialam sie o sobie. Mielismy cudowna przewodniczke, ktora witala nas kazdego poranka przypowiescia, wierszem. Po takim poranku zadawala nam zawsze pytanie. Dobrze bylo potem isc i sobie nad nim rozmyslac.

Podczas jednego z pierwszych wieczorow zapytala sie kazdego z nas dlaczego wlasnie Ararat, ta wyprawa. Rozne odpowiedzi padaly. Moja nie byla zbyt orginalna. Rok temu byla tu znajoma i serdecznie nam ten tracking polecala. Ilu uczestnikow wyprawy tyle odpowiedzi. W pamieci utkwilo mi kilka.

W grupie mielismy czterech starszych panow. Starszych jesli patrzylo im sie w metryke, bo duchem i witalnoscia niejednego mlodzika mogli by zawstydzic. Trzech z nich bylo krotko przed 70-tka, czwarty mial juz 74 lata. Trzech z nich bylo starymi przyjaciolmi. Byli tu, bo chcieli razem spedzic czas. Jeden z nich marzyl o gorze juz od mlodzienczych lat. Inny opowiadal o tym jak cale swe zycie poswiecil dla rodziny i teraz chcial spelnic swe marzenia o podrozowaniu. Inny z nich w planach ma juz wyprawe na biegun. Na poczatku mialam mieszane uczucia czy uda im sie wejsc na gore.

Widzac jak sobie radza i jaka przy tym radosc zycia z nich tryska, to postanowilam sobie, ze ja tez taka chce byc. Powiedzialam im o swoim podziwie i.... by miec ich ciagle przed oczyma jako przyklad, ze marzenia mozna w kazdym wieku spelniac, zrobilam sobie fotke z ta urocza trojka. Bede ja nosic przy sobie, gdy mnie watpliwosci, albo czarne mysli dopadna.

Tak na marginesie... owa trojka weszla na szczyt i to w niezlym stylu. Nasz najstarszy 74 letni uczestnik zrezygnowal przy podejsciu. Razem z nim moj rownolatek. Jeden uczestnik mial problemy z wysokoscia i stwierdzil, ze nie bedzie nawet probowal.

Taurus.
(c) Kataleja

Co mi dala ta wyprawa? Pewnosc, ze to tylko od nas zalezy, czy spelnimy swoje marzenia czy nie. Nikt inny tego za nas nie zrobi. To od nas zalezy jacy bedziemy za X-lat. Ja ma w planach byc wesola staruszka ;-) i nie poddawac sie dopoki mi sil starczy.

Dopisane 16 listopada:
Bardzo podoba mi sie pomysl Kropelki na linkowo-ciasteczkowe party.
Wybralam ten post, poniewaz wyjazd ten byl spora dawka optymizmu dla mnie.  Czesto czerpie z tych wspomnien sile do dalszego dzialania.


6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis. Zazdroszczę poznania tych trzech miłych panów, zazwyczaj starsi mają coś ciekawego do powiedzenia. Jak widać i w tym wypadku udało im się kogoś podbudować (: Powodzenia w dalszej realizacji planów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za wpis i zyczenia powodzenia :-)
      Masz racje, ze od starszych osob mozna sie czasem sporo nauczyc. Mam nadzieje, ze ich pozytywna aura bedzie dlugo na mnie oddzialywac.

      Usuń
  2. Brzmi niesamowici, zazdroszczę wypadu i poznania tak inspirujących ludzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wyprawa motywuje mnie do dalszego dzialania. To bylo cos w rodzaju zastrzyku energii ;-)

      Usuń
  3. Ciekawa wyprawa :)
    Spodobały mi się pomysły przewodnika. Są bardzo interesujące ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysly przewodniczki w naturaly spoosb wtopily sie w wyprawe. Dobrze, ze zapisalam sobie tytul ksiazki, z ktorej czerpala swoje opowiesci.
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń