czwartek, 13 czerwca 2013

081. Nie dajmy zabic w sobie marzen! Scrum - co to takiego?

"Zazwyczaj mamy dość czasu, jeśli potrafimy wykorzystać go właściwie"
Johann Wolfgang von Goethe

Ostatnio zastanawialam sie jak to jest z naszymi marzeniami i czy nie za latwo sie poddajemy i
w sumie jest nam na reke, gdy ktos nam mowi zdania w stylu nie uda Ci sie, nie dasz rady. Mamy wtedy perfekcyjna wymowke: Posluchalem rady bardziej doswiadczonych, madrzejszych ode mnie.

Nie dajmy zabic w sobie marzen! Marzenia to wspaniala podwalina pod nasz samorozwoj. Sztuka polega na tym, by sobie uswiadomic o czym marzymy i starac sie te marzenia przeksztalcic w cel. Majac jasny okreslony cel, kolejnym krokiem powinien byc dobry plan. I tu powinnismy z chmur zejsc na ziemie i spojrzec na wszystko krytycznym okiem. Co potrzebne mi jest do realizacji planu? Czego musze sie nauczyc, co potrzebuje?


Zrodlo: http://bezpowodu.com

Znajac odpowiedzi na te pytania mozna przystapic do pisania naszego planu. Plan ma byc RE-A-LIS-TYCZ-NY. Tu nie mozemy byc osoba z naszych marzen. Znasz sie juz na tyle dlugo, ze wiesz ile czasu cos Ci zajmie. Lepiej wiecej czasu zaplanowac na realizacje kolejnego podpunktu, niz potem ze wsciekloscia stwierdzic, ze doba sie w niewytluamczalny sposob skurczyla. Po co brac na swoje barki ten caly stres? Nie jest nam to potrzebne i tylko demotywuje.
 
Jednym ze swoich postow wspominalam o ksiazce "Rework", J. Frieda i D.H. Hanssona. Autorzy sugeruja, by siebie podczas pracy nagradzac. Dobrze wykonales zadanie to poczytaj fajna ksiazke, posluchaj dobrej muzyki, zrob cos co sprawia Ci przyjemnosc. Kazdy lubi dostawac prezenty. Zatem badzmy szczodrzy wobec siebie.

Troche mi to wszystko przypomina technike stosowana przy rozwoju projektow informatycznych. Mowa jest o Scrum.

Caly projekt dzieli sie na etapy tzw. Sprints, ktore trwaja od 1 do 4 tygodni. Kazdy Sprint jest dokladnie zdefiniowany, wiemy co mamy robic. Kazdego ranka czlonkowie zespolu podczas "daily meeting" mowia:"co zrobilem wczoraj, z czym mialem problem, co planuje dzis". I my tez mozemy sobie rano/wieczorem zadac podobne pytania. Pod koniec Sprintu przygladamy sie co zrobilismy. Albo jest to dobre, albo idzie do poprawki.

Jest jeszcze cos takiego jak Sprint Retrospective. Podobnie jak przy daily meeting zastanowic sie trzeba co bylo dobre, co zle i NAJWAZNIEJSZE.... Nalezy wyciagnac z tego wnioski, by w kolejnym Sprincie nie popelniac podobnych bledow, albo stosowac to co sie sprawdza i zwieksza nasza efektywnosc.

Zatem walczmy o marzenia:)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

080. Maly motywator 7 pracowitych tygodni

"Glowa nie jest tylko od tego,
aby wkladac na nia czapke."
Przyslowie ukrainskie

Moze to nieco dziecinne, ale stwierdzilam dlaczego mam nie sprobowac. Postanowilam sobie zrobic male logo mojej akcji i przez 7 pracowitych tygodni beda krasnale na mnie spogladac i przypominac mi o moich postanowieniach. W sumie pomysl powstal po milej notce na blogu Oli. Ciesze sie, ze do mnie dolaczyla. A skoro ktos chce sie przylaczyc i rownie ciezko pracowac to przynajmniej skromne logo sie nalezy:)


7 pracowitych tygodni.
(c)Kataleja

Czasem proste sposoby sa najbardziej skuteczne.

Ostatnio przeczytalam w pewnej gazecie ciekawa porade. Jedna z czytelniczek opisywala jak sobie radzi z marudzeniem. Na przeglubie prawej reki pojawila sie u niej cieniutka wstazeczka. Kiedy zaczyna marudzic, przeklada ja na lewa reke. Przy kolejnej probie dasania sie na swiat, znow wstazka wedruje na przeciwna reke. Celem jest, by wstazka przez przynajmniej 3 tygodnie, byla na przegubie jeden reki. Zabawne, ale ponoc skuteczne.

A Wy jak sie motywujecie?

niedziela, 9 czerwca 2013

079. 7 pracowitych tygodni:)

"Aby samemu stac sie lepszym,
nie musisz czekac na lepszy swiat."
Phil Bosmans

Nieco mi moja choroba plany pokrzyzowala. Trzeba bylo treningi zawiesic. Ale nic to. Juz mi lepiej i mam zamiar ostro zabrac sie za siebie. Tak tez powstal pomysl siedmiu pracowitych tygodni, ktorych uwieczeniem bedzie cudowny urlop.

Po pierwsze mam zamiar nadal pracowac nad kondycja. Biegam, bo lubie i zamierzam to nadal kontynuowac. Zeby nie byc goloslownym zamierzam minimum 4 razy w tygodniu biegac (2x8km, 2x15km). Metoda kratkowa pomoze mi sie motywowac. Pod koniec wyzwania mam zamiar umiescic swoje wyniki.

Wiem, ze juz kilka razy pisalam, ze mam zamiar cwiczyc z Ewa Chodakowska, ale niestety tylko na pisaniu sie skonczylo. Teraz wcielam postanowienie w zycie.  Chce 3 razy w tygodniu z nia pocwiczyc i  przekonac sie na wlasnej skorze, czy efekty sa tak dobre jak niektorzy o tym pisza.


Gdzie podziala sie biedronka? Moze uda Ci sie ja znalezc?
(c)Kataleja

Nastepnym punktem na liscie jest angielski. Mial byc maj miesiacem pod sztandarem UK, ale niepostrzezenie hiszpanski wkradl sie tylnymi drzwiami i zdominowal maj. Teraz nie dam sie tak latwo "podejsc". Wiem, ze w najblizszym czasie to raczej angielski bedzie mi bardziej potrzebny i na nim chce sie skupic. Odkurze stare ksiazki zwlaszcza "Englisch mit System" J.Stevensa, a podczas spacerow w przerwie na lunch bede sluchac podkastow BBC lub powtarzac jak papuga zdania za Pawlikowska;) "Yes, yes, yes...". W koncu moze uda mi sie zaprzyjaznic z angielskim. Juz mam dosyc wymowek w rodzaju: nie mowie, nie umiem, bo... W koncu jakby nie bylo to lacina naszeych czasow. Po napisaniu tego posta zamierzam jakis sensowny plan ulozyc, bo zauwazylam, ze pod ogolnikami mozna wiele "schowac", by w kocu malo zrobic. Bo co znaczy pouczyc sie angielskiego? Konkrety sie licza.

Projekt T, tez ma swoje miejsce w tym wyzwaniu siedmu pracowitych tygodni. Na jego temat pojawi sie jednak osoba notka.

hmmm... chyba jak na 7 tygodni starczy mi tych wyzwan. Wbrew pozorom nie jest tego malo. Zyczcie mi powodzenia, a jak ktos by mial ochote sie przylaczyc do mnie ze swoimi siedmioma, pracowitymi tygodniami to zapraszam. W grupie razniej, a 7-ka szczescie przynosi.

środa, 5 czerwca 2013

078. Gdzie sie podzial maj?

"W życiu piękne są tyl­ko chwile."
R. Riedel

Jakos nie moglam sie zabrac do notki, ktora maj podsumowuje. Uciekl mi ten miesiac. To co systematycznie robilam to bylo bieganie i nauka hiszpanskiego, ale angielski to raczej w dawkach homeopatycznych. Projekt T toczy sie swoim zyciem.

W czym byl problem? Poskladalo sie pare czynnikow na taki stan rzeczy. Mam nadziej, ze czerwiec lepszy pod tym wzgledem bedzie. Chociaz poczatek malo sie ciekawie zapowiada. Dorwalo mnie cos anginopodobnego. Jutro do lekarza sie wybieram. Czego osobiscie nie lubie. Tja... ale co zrobic. Trzeba to jakos przejsc:)

Dzis zatem tylko pare fotek wrzuce, ktory Maj dopelnia. Moja top fotka z projektu 365 juz w zakladce czeka, a tu maly wycinek swiata widzianego oczyma Kataleji.


Zaczaruj moj swiat.
(c)Kataleja

Zapuscic korzenie, czy w droge ruszyc?
(c)Kataleja

Pizza potwor.
(c)Kataleja

Slimak, gdzie twoje pierogi?
(c)Kataleja

Sloneczko? ;)
(c)Kataleja

Teraz do mnie dotarlo, ze na dniach zamkne projekt cztery pory roku. Juz niebawem lato i ostatnia fotka mego drzewa.

Jutro plan wstawie z rodzaju konkretnych, bo ani sie obejrze, a bede pisac, ze czerwiec mi sie gdzies zapodzial.