poniedziałek, 16 czerwca 2014

109. Szafa i nowe wyzwanie

"Moda jest najskuteczniejsza bronia przemyslu tekstylnego przeciw ciagle rosnacej trwalosci materialu."
Marlena Dietrich

Zadna ze mnie szafiarka, ani tez alfa i omega w sprawach mody, ale pomalutku staram sie budowac swoj styl. W sumie jestem zadowolona z tego jak sie ubieram, czuje sie w tym wszystkim dobrze. Moim zdaniem sztuka jest byc dobrze ubranym, a nie przebranym.

Tak na marginesie:
Ostatnio odkrylam dla siebie ciekawy blog "Ubieraj sie klasycznie".  Bardzo podoba mi sie podejscie autorki do mody, stylu. Autorka ma swoj wyrazisty styl, ale potrafi dostrzec piekno innych stylow. Ten blog to skarbnica inspiracji:)

Miesiac temu zabralam sie za przegladanie swojej szafy, miedzy innymi pod wplywem tego bloga i paru ksiazek na temat stylu. Mysla przewodnia bylo pozbyc sie rzeczy, ktorych nie lubie, ktore juz do mnie nie pasuja, albo niestety swe lata swietnosci maja dawno za soba. Pod koniec tego kilkugodzinnego procesu, gdzie co rusz przymierzalam to i owo, z boku szafy lezala niewielka kupka rzeczy, ktore juz u mnie nie wzbudzaja zachwytu. Musze sie przyznac, ze spodziewalam sie wiekszej gorki. Zamiast Mount Everestu, wyszedl mi zaledwie pagorek.

Potem jednak pomyslalam, ze nie jest tak zle. Mam w swej szafie sporo rzeczy, ktore naprawde lubie, sa dobrej jakosci i przede wszystkim pasuja do mnie. Wtedy przypomnial mi sie tytul pewnej ksiazki "Wie viel ist genug?" (ile jest wystarczajaco? jak duzo musisz miec, by powiedziec dosc?).

Jakos otaczajacy nas swiat reklam ze wszad nas bombarduje rzeczami, ktore sa nam "niezbedne" do zycia, szczescia. Kupujemy jedna rzeczy, by na moment zaspokoic swe pragnienia i po chwili przed oczyma pojawia sie nam nastepny obiekt pozadania: kolejna bluzka, buty....


Butow nigdy dosc...
(c)Kataleja

Kilka dni po przegladzie szafy i wydawloby sie zdrowym podejsciu do zakupowego szalenstwa, kupilam sobie wymarzona sukienke, by za tydzien "wzdychac" do  innej. Jak juz ta kupie to juz ... wlasnie co?

Dosyc ciekawa rozmowe przeprowadzilam z moja polowka na ten temat i tak sie zrodzil pomysl "Zero zakupow ubraniowych do konca stycznia". Dlaczego do konca stycznia, a nie do konca roku? Odpowiedz jest prosta. W styczniu zaczyna sie wiekszosc super okazji, wyprzedazy. Po takim poscie jaki sobie zafunduje, latwo byloby ulec pokusa.

Mam nadzieje, ze bede twarda i uda mi sie dotrzymac danego sobie slowa. W prawdzie w wspomnianym zeszycie inspiracji mam swoja liste rzeczy, ktore mi jeszcze w szafie brakuja, ale... jak sie obylam do tej pory bez nich to te kilka miesiecy mam nadzieje, ze nie zrobi mi roznicy.

Licze tez na to, ze uda mi sie na nowo odkryc niektore rzeczy, o ktorych nieco juz zapomnialam, a kiedys tak chetnie nosilam.

A ze za kilka dni wybieram sie na zasluzony urlop to bede miala okazje skorzystac z pomyslu z ksiazki J.L. Scott "Madame Chick" i zabrac z soba ze soba 10 elementow garderoby, ktore bede mogla ze soba dowolnie kombinowac. Jestem ciekawa jak to sie u mnie sprawdzi.

A jak wygladaja Wasze szafy, walizki? Macie sprawdzony zestaw na wyjazd?

6 komentarzy:

  1. Ja sobie zrobiłam listę rzeczy uniwersalnych, które chcę mieć w szafie i stopniowo chcę wymieniać garderobę i nie ukegać pokusom rzeczy których nawet nie założę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za komentarz i przepraszam, ze tak pozno odpowiadam, ale podczas urlopu jakos malo tu do siebie zagladalam.
      Ja tez mam swoja na szczescie juz krotka liste z rzeczami, ktore jeszcze chce miec w swojej szafie. Poki co bede ja dopiero od lutego uzupelniac. Chociaz pokus podczas letnich wyprzedazy duzo.
      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do odwiedzin:)

      Usuń
  2. Ja sie wybralam do stylistki, ktora doradzila mi w jakich kolorach powinnam sie ubierac, jakich unikac i jakie fasony pasuja mi najbardziej. I dlatego tez moja szafa jest teraz o wiele bardziej kolorowa i lepiej sie w niej czuje.

    Stopniowo uszczuplam swoja garderobe (ktora pelna jeszcze ciuchow, do ktorych moze kiedys sie zmieszcze, wiec czekaja ;)), ale nowe staram sie juz kupowac przemysliwujac trzy razy. Czy mam odpowiednia spodnice/spodnie/buty itd. Czy naprawde mi potrzebny dany ciuch? Czy jest idealny?

    Wystarczy, ze pomysle, ze szkoda, ze nie jest bardziej wyciety w talii, to nie biore. Jesli kupuje cos nieidealnego, to jedynie, gdy sama szybko bede w stanie ta rzecz poprawic. Urwany guzik, spruta podszewka itd. nie biore, bo to znaczy, ze zajmnie mi jej poprawianie duzo czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ohh.. z ta stylistka to zazdroszcze. Dobrze miec u swgo boku kogos, kto potrafi na nas spojrzec z zupelnie innej perspektywy i moze nam dac pare porad.

      Ja w sumie mam dobrze z moja poloweczka, bo potrafi czasem mi fajne rzeczy podpowiedziec. taki mezczyzna to skarb:)

      Mnie teraz podczas urlopu (stad niestety spozniona odpowiedz) pare pokus dopadalo, ale bylam twarda. Zobaczymy jak dalej mi z wyzwaniem pojdzie. Jakos tego lata moda mi sie wyjatkowo podoba.

      Z tym uszcuplaniem garderoby to fajny pomysl. Wczoraj na jakims blogu wyczytalam, ze dobrym spoosbem na pozbycie sie rzeczy jest zasada kupiles jedna wyrzuc/sprzedaj/podaruj dwie rzeczy. Rob tak do czasu jak osiagniesz taki stan, ktory Cie zadowli. Proste a zapewne skuteczne.

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Ja już dawno spostrzegłam, że w zasadzie moja szafa nieustannie pękała w szwach, a ja nigdy nie miałam co na siebie włożyć, pomijając kwestię chodzenia w kółko w tych samych ciuchach ;)

    Dużo pomogłami emigracja, bo zabrałam ze sobą jedną walizkę, ale dopiero tutaj, na miejscu, stacjonarnie, postanowiłam budować swoją garderobę. Uwielbiam klasykę, mogłabym codziennie chodzić w czarnych sukienkach niczym Audrey Hepburn. Moja szafa nie potrzebuje też zbyt wielu kolorów. Buduję ją na czerni, bieli, szarości i beżu. Posiadam (aż;)) jeden koralowy płaszcz. Ale bardzo go lubię, przełamuje swoim kolorem powagę i troche może nawet elegancję strojów. Ale żeby nie było - czasem mam dni, kiedy chodziłabym całymi godzinami nie w sukienkach, a w dresie, lubię też założyć wygodne jeansy z marynarką. Ale wszystko to opiera się na kilku zaledwie ciuchach bazowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z emigracja to sie zgadzam. Trzeba umiec spakowac to co nie zbedne. Jednak potem trzeba uwazac z zakupami. U mnie szafa sie rozrosla i musze zaczac nad tym panowac.

      Podziwiam za konsekwencje kolorystyczna. Jak sie tak zastanowie to u mnie kroluje blekit i jego odcienie, ktory uwielbiam. Kocham tez ceglasta czerwien, ale tu mam tylko jeden swetr w tym kolorze.

      Wydaje mi sie, ze na styl ma tez praca decydujacy wplyw. Nie wszystko sie wszedzie sprawdza.

      Pozdrawiam serdecznie i do nastepnego komentarza:)

      Usuń