czwartek, 24 marca 2016

Pozegnanie z Ekwadorem: Galapagos i Quito

"Zycie jest ja ze sztuka w teatrze: wazne, nie jak dlugo trwa, ale jak jest zagrana."
Seneka Mlodszy

Mam nadzieje, ze nie zanudzam Was swoja relacja z mojej wyprawy, ale jedno co moge obiecac, ze to juz bedzie ostatni post o moim wyjedzie z przewaga zdjec. Dlaczego? Bo o raju nie da sie opowiedziec ;-) to trzeba zobaczyc i przezyc.

A dla tych, ktorzy przegapili wczesniejsze notki zachecam do zajrzenia do relacji z pierwszego i drugiego tygodnia wyprawy.

Dzieki Cotopaxi i jego wybuchowi w zeszlym roku, a w zwiazku z tym zmiana planow, wyladowalam na Galapagos i w ten sposob udalo mi sie spelnic moje marzenie, ktore szczerze powiedziawszy uwazalam za malo realne do zrealizowania.

Jeszcze bedac w domu zakupilismy bilety na Galapagos i w poczatkowej fazie chcielismy po przylocie na wyspy zalatwiac wszytko na miejscu. Plan byl, aby kazdego dnia plynac z jednej wyspy na druga. Jednak dobre duchy czuwaly nad nami.

Przed nami raj.
  (c)Kataleja

niedziela, 20 marca 2016

Tydzien drugi w Ekwadorze

„Ludzie, którzy wciąż zdobywają szczyty to ci, którzy posiadają wizję zanim jeszcze nagroda jest wygrana. Widzą zwycięstwo wcześniej niż ktokolwiek inny.”
John C. Maxwell

Za nami juz pierwszy tydzien, kolej zatem na nastepny. Na poczatku sadzilam, ze mi sie bedzie nieco dluzylo. Jak juz wspominalam byl on bardziej planowany pod katem moje polowki i jego wejscia na Chimborazo (6310 m npm.). Co to dla mnie znaczylo? Dojscie do obozu bazowego i zaciskanie kciukow, by wyprawa sie powiodla. Jednak nie sposob sie nudzic, czy narzekac, jesli sie jest w tak cudnych okolicach.

W ramach aklimatazacji w celu zwiekszenia szans na wejscie na szczyt pojechalismy 25.01 w rejony Cayambe (5796 m npm.). Jest to wulkan polozony jakies 60 kilometrow od Quito.

Patrz. Widac szczyt.
  (c)Kataleja

sobota, 19 marca 2016

Na rowniku, czyli relacja z Ekwadoru

"Kazda mowa wydaje sie prozna, marna, dopki wagi nie doda czyn."
Demostenes

Nie wiem co sie ze mna w tym roku dzieje, ale mam uczucie, ze czas przecieka mi przez palce, a zaleglosci blogowe sie pietrza.  Moze to jest spowodowane tym, ze od listopada niemalze co dwa, trzy tygodnie ciagle gdzies wyjezdzam. Postanowilam jednak cos z tym zrobic i zabrac sie sytematycznie do nadrabiania zaleglosci.


Ostatnio dosyc czesto wracam myslami do chwil przezytych w Ekwadorze. Dobrze bedzie zatem powspominac z Wami.

Dzis zatem pierwsza czesc obiecanej fotorelacji z pobytu w Ekwadorze.

Wszystko spakowane, przygoda czeka...
  (c)Kataleja